ubrania basic ansin

Są takie elementy garderoby, które po prostu warto mieć. Może niekoniecznie od razu „trzeba”, ale mogą być przydatne, warto więc rozważyć ich zakup. Longsleeve (w każdej postaci) to moja baza garderoby, szczególnie zimą: doskonale nadają się jako niewidoczna warstwa grzejąca. W miesiącach przejściowych to z kolei fajny basic, gdy brak pomysłu na to, w co się ubrać lub potrzebna jest przylegająca do ciała bluzka na spacer czy do jogi.

Zapraszam na przegląd moich ulubionych gór z długim rękawem. Przygotowałam dla Was moje przemyślenia, polecenia, zdjęcia i przykłady stylizacji golfów, body i longsleevów z polskich marek modowych.

Golfy 

Cienkie golfy to mój absolutny jesienno-zimowy must-have. Z bawełny lub cienkiej wełny, najchętniej ściśle przylegający do ciała, co by do skóry nie przedostawało się zimne powietrze. Na to można spokojnie zakładać kolejne warstwy – obszerniejsze swetry, marynarki, koszule. Nie trzeba się też obawiać efektu bałwanka, bo cieniutki golf z łatwością mieści się pod innymi ubraniami.

Gdzie szukać tej części garderoby? Spokojnie powinniście znaleźć cienkie golfy w lumpeksie czy na Vinted, zwróćcie jednak uwagę, żeby koniecznie były wełniane lub bawełniane i nierozciągnięte. Im bardziej przylegające, tym lepiej, szczególnie jeśli planujemy używać ich do budowania warstw jesienią i zimą. Jeśli szukacie czegoś dostępnego od ręki, to moje golfy są z Ansin. Beżowy (możecie go zobaczyć w tym wpisie) doskonale stapia się ze skórą i zakładam go, gdy nie chcę, żeby rzucał się w oczy. Biały z kolei tworzy świetny kontrast z większością moich rzeczy, rozświetla twarz i świetnie sprawdza się przy outfitach z wielu warstw.

Golf Miss Cozy z Ansin idealnie się układa, a jego lekko złamana biel sprawia, że nie wyglądam trupio. Uwielbiam go pod swetry i bluzy. Dostępny jest w wielu kolorach, więc jestem przekonana, że każda z nas znajdzie odpowiedni odcień dla siebie.

Longsleeve

Przyznam szczerze, że bluzki z długim rękawem plasują się na szarym końcu ulubieńców w mojej szafie. Nie za bardzo lubię w nich chodzić (wyjątek stanowią luźne bluzki w paski), zawsze mi się wydaje, że wyglądam w nich bardzo nudno i bez polotu. Do tego często są obcisłe, przez co widać plamy potu pod pachami, w przeciwieństwie do luźniejszych ubrań. No nie, nie jest to mój faworyt. Dlaczego więc o nim wspominam? Ma też swoje zalety, szczególnie zimą. Idealnie się nadaje jako niewidoczna warstwa pod swetrami i ogranicza dopływ zimnego powietrza do skóry. Zakładam je też pod bardziej eleganckie ubrania, gdy miło byłoby się nieco wystroić, ale jest tak zimno, że jedynym słusznym rozwiązaniem wydaje się gruby golf. Taki longsleeve można ukryć pod koszulą czy sukienką i udawać, że pod spodem nie mamy nic zgoła i taka drobnostka jak ujemna temperatura czy wiatr nie będą przeszkodą, żeby się ubrać nieco bardziej fantazyjnie. Czy zazwyczaj i tak kończę w grubym golfie? Zdecydowanie tak, miło jednak wiedzieć, że opcji jest więcej.

Bluzki z długim rękawem, mimo że same w sobie dla mnie nieciekawe, przydają mi się w wielu okolicznościach, dlatego wiernie trzymam dla nich miejsce w mojej szufladzie. Są idealne na wiosenne spacery za miastem, przejażdżkę rowerem, praktykę jogi (luźne bluzy przy psie z głową w dół to przekleństwo) czy sprzątanie mieszkania.

Gdzie szukać tej części garderoby? Znowu – najlepiej z drugiej ręki. Polskie marki mają sporo longsleevów w swojej ofercie, więc z tym nie powinno być problemu. Moje ulubione pochodzą z Nalu Bodywear, TOKU Womenswear i Ansin (to ten ze zdjęcia).

Longsleeve Miss Smooth urzekł mnie pięknym, bordowym kolorem. Jeśli jednak szukacie czegoś, co lepiej wtopi się w skórę, to warto zerknąć w stronę bielu, beżu czy różu.

Body

Body to zdecydowanie ta część garderoby, która budzi we mnie najwięcej entuzjazmu. Uwielbiam body i mam już ich sporą kolekcję. Pięknie się układają i w przeciwieństwie do bluzek z długim rękawem, body wydają mi się ciekawe i absolutnie odpowiednie do tego, żeby grały główne skrzypce w outficie. Może to dlatego, że moje body mają zazwyczaj wycięte plecy lub ciekawe dekolty i same w sobie przykuwają wzrok. Lubię je szczególnie wiosną i latem (bo po co je ukrywać pod innymi warstwami?), ale i zimą mają swoje zastosowanie: genialnie grzeją nerki i zapobiegają zimnym podmuchom w okolicach brzucha.

Przy body moim zdaniem warto zwrócić uwagę szczególnie na wycięcie majtek, bo to ono może nam zepsuć całą przyjemność noszenia. Warto, żeby były mocno wycięte i nie kończyły się w połowie pośladka, bo wtedy z dużym prawdopodobieństwem będą się odznaczać pod większością spodni, nie mówiąc już o spódnicach. Dobrym przykładem są tu body z Ansin i Patchouli – majtki są tak wycięte, że nie widać absolutnie nic. Ansin ma moim zdaniem najlepsze wycięcie, bo jest bardzo wysokie, a jednocześnie wygodne. Rozczarowały pod tym względem z kolei body z Nago – przez to, że kończą się właśnie w połowie pośladka, nie mogę nosić ich do żadnych innych spodni niż grubych jeansów, bo inaczej wygląda to nieestetycznie. A szkoda, bo lubię je bardzo.

Po drugie, na pewno warto też zwrócić uwagę na wymiary body, szczególnie na długość. U wysokich kobiet krok może się za bardzo wpijać, a u niskich – smętnie wisieć, sprawiając, że całe body będzie się nieciekawie układać.

Gdzie szukać tej części garderoby? Przyznam, że z lumpeksu nie mam ani jednej sztuki, tutaj raczej stawiam rzeczywiście na polskie marki. W mojej kolekcji mam już wcześniej wspomniane Nago, Patchouli, Ansin i The Odder Side. Najbardziej zadowolona jestem z Patchouli i Ansin, bo ich kroje są najlepiej dopracowane i leżą na mnie idealnie.

Body Miss Fancy to zdecydowanie najlepiej wykrojone body, jakie widziałam – nie ma obaw, że cokolwiek będzie odcinało się pod spodniami. Świetnie leży i ma przepiękny dekolt, zarówno z przodu, jak i z tyłu. Świetny jest też ten ceglasty kolor, zakochałam się w tym odcieniu!


Ansin – moja opinia

Ansin znam już od roku, a moja szafa ciągle poszerza się o kolejne nabytki. To marka, która specjalizuje się w rzeczach basic bardzo wysokiej jakości, w związku z czym mam wreszcie odpowiednio zaopatrzoną szafę w porządne t-shirty, body, golfy i nawet jedną bluzkę z długim rękawem ;). Jestem niezmiennie bardzo zadowolona – ubrania świetnie się układają, w praniu nic im się nie dzieje, kolory nie blakną. Jedyne co zauważyłam, to że ubrania z długim rękawem mechacą się nieco pod pachami, ale to da się naprawić w minutę za pomocą maszynki do golenia ubrań.

Jeśli chcecie zobaczyć więcej ubrań z Ansin, to TU mam cały wpis poświęcony marce, jej ubraniom i sposobom na ich stylizację.

* ten wpis to moje dobrowolne rozszerzenie współpracy z Ansin, którą podjęłam na Instagramie – tutaj możecie obejrzeć video, które przygotowałam dla marki 🙂

*

Czy ubrania z długim rękawem też są ważnymi elementami szafy? Lubicie je, a może niekoniecznie? Jak je stylizujecie? A może po tym wpisie zamierzacie uzupełnić o nie szafę? Dajcie znać w komentarzach!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*
*