Jak przeżyć każdy miesiąc w pełni? Podejść do niego intencjonalnie. Zauważyłam, że gdy na początku każdego miesiąca usiądę z kalendarzem i wypiszę sobie, co chciałabym w danym czasie zrealizować, to żyje mi się jakoś pełniej. Mam przed oczami cele, zadania i marzenia do zrealizowania. Mam intencję, która ma prowadzić mnie przez dany miesiąc. I jeśli wypiszę, że danego miesiąca chciałabym iść na masaż, jogę oraz wybrać się do lasu, to staram się planować mój czas tak, żeby to rzeczywiście się udało. Bez takiej listy czy planów łatwo jest… Cóż, po prostu roztrwonić czas. Mrugnąć i obudzić się na koniec miesiąca, z poczuciem, że był to czas zmarnowany. A jeśli nawet nie zmarnowany, to nie wykorzystany należycie.

Stąd pomysł, żeby każdego miesiąca robić sobie listę przeżyć do zrealizowania. Przeżyć, nie zadań. To nie ma być kolejna „to do lista”, która dokłada nam presji. To ma być zbiór miłych, małych, ważnych rzeczy, których chcemy doświadczyć w danym miesiącu.

Dlaczego warto?

Dzięki temu możemy przeżyć każdy miesiąc intencjonalnie i bardziej uważnie. Możemy wreszcie zrealizować rzeczy, które zawsze były „na później”. Możemy nacieszyć się sezonowością i w końcu ją zauważyć. Zaobserwować, czym różni się jesień listopadowa od tej październikowej. Posłuchać, na co ma ochotę nasze ciało i głowa w danym czasie.  No i oderwać się od naszej codziennej rutyny, często wypełnionej byciem online, serialami i bezcelowością. Nie zrozumcie mnie źle, nie krytykuję oglądania seriali czy korzystania z social mediów. Są w końcu częścią naszego życia i można z nich też czerpać przyjemność czy wartość. Zbyt łatwo wpadamy jednak w koleiny przyzwyczajeń i nieraz można się zorientować, że z całego miesiąca nie pamiętamy nic, bo spędziliśmy go przed ekranem.

Taka lista przeżyć to też walka z wiecznym hustle culture. Pokazanie, że nie wszystko musi być celowe, ważne, rozwijające, ambitne. Że wypicie rodzinnego kakao to też ważny element życia i warto go zaplanować tak samo jak szkolenie czy zajęcia sportowe. To tworzenie wspomnień i sprawianie, żeby życie było życiem, a nie wieczną pracą i biegiem.

To co, gotowi?

Poniżej znajdziecie dwie listy listopadowych przeżyć. Pierwsza, główna, to moje prywatne pomysły, które chciałabym zrealizować. Druga to zbiór inspiracji dla Was, żeby zaproponować Wam coś ciekawego i uruchomić Wasze pomysły i kreatywność. Pamiętajcie, że nie trzeba robić wszystkiego, bądźmy realistami. Najbardziej optymalnie będzie wybrać 3-5 punktów i rozplanować je w ciągu miesiąca.

Pamiętaj, że ta lista to tylko sugestia. Zastanów się, czego Ty masz ochotę doświadczyć w swoim życiu. Czego potrzebuje Twoje ciało, Twoja głowa. Jakie są Twoje możliwości czasowe i finansowe. Pomyśl, jakie możliwości oferuje Twoje miasto czy okolica. Może odbywa się właśnie ciekawa wystawa, na którą nigdy nie masz czasu. Może od morza albo gór dzieli Cię tylko godzina drogi, a jakoś nigdy nie możesz się tam wybrać. Może tęsknisz za czasem na odludziu i to dobry moment, żeby zaplanować weekend w samotności. Bądź swoją własną przewodniczką (lub własnym przewodnikiem).

LISTOPADOWA LISTA PRZEŻYĆ

listopadowa lista przeżyć

LISTOPADOWE PRZEŻYCIA – WIĘCEJ POMYSŁÓW

listopadowa lista przeżyć

Udanego listopada!

Mam nadzieję, że z takim podejściem Wasz listopad nie będzie aż taki listopadowy. Że zacznie kojarzyć Wam się ze spowolnieniem tempa, spokojem i przytulnością, a nie szarzyzną i zmęczeniem. Pamiętajmy, że rzeczy są dokładnie takie, jakimi je widzimy. Oznacza to, że jedyne, czego nam potrzeba to… zmiana nastawienia i perspektywy. Jeśli będziemy chcieli widzieć listopad jako najgorszy, najbrzydszy miesiąc w roku, to w naszych oczach taki będzie. I na odwrót – jeśli skojarzycie sobie go z czasem na hygge, spowolnienie i miłe czynności, to zaczniecie go też tak widzieć.

Dajcie znać, jakie Wy macie pomysły na listopadowe przeżycia – wszelkie inspiracje zawsze mile widziane! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*
*