Jak radzić sobie ze stresem? Mam w tym całkiem sporo doświadczenia, chociaż może częściej było to nieradzenie sobie. Byłam dzieckiem bardzo wrażliwym i denerwującym się dosłownie wszystkim. Overthinking i wymyślanie sobie problemów to moje drugie i trzecie imię, a objawy fizyczne stresu potrafiły towarzyszyć mi praktycznie każdego dnia. Wiem, że nie jestem w tym sama – w końcu stres jest jedną z chorób cywylizacyjnych, a w dodatku wywołuje jeszcze inne choroby. I chociaż stres nie musi być zjawiskiem negatywnym, bo w końcu może nas motywować do działania lub ostrzega nas przez zagrożeniami, to jednak jego nadmiar nigdy nie będzie czymś dla nas dobrym.
Jeśli, tak jak i ja, macie w życiu sporo stresu i szukacie naturalnych i prostych sposobów, jak sobie z nim radzić, to dobrze trafiłyście. Oto moje 8 sposobów jak radzić sobie ze stresem – wszystkie sprawdzone i latami praktykowane. Oczywiście, nie wszystkie sposoby przypadną Wam do gustu, nie trzeba też robić wszystkiego. Ważne jest działanie w zgodzie ze sobą, dlatego najlepiej potraktujcie ten wpis jako inspirację i wypróbujcie te punkty, które rezonują z Wami najbardziej.
Ten wpis dostępny jest również w formie podcastu. Linkuję do Spotify, ale dostępny jest również na iTunes i Google Podcast – wystarczy wpisać „Live Better Podcast”. 🙂
1. Terapia
Długo debatowałam sama ze sobą nad tym, czy ten punkt powinien w ogóle się tu znaleźć. Jak wiecie, ja jestem ogromną zwolenniczką psychoterapii, ale wcale nie chodzi mi o to, że każdy, kto się stresuje, musi iść na terapię. Myślę raczej o tym, że jeśli w Twoim życiu jest sporo napięć i pogarsza to jakość Twojego życia, to może warto rozważyć terapię, żeby poszukać przyczyn i znaleźć rozwiązania. Terapia też często uczy tego, jak radzić sobie w sytuacjach stresowych. Jeśli więc towarzyszy Ci chroniczny stres, masz stresujące środowisko pracy, studia lub sytuację życiową, to terapia może być dobrym pierwszym krokiem do tego, żeby w ogóle nauczyć się radzić ze stresem lub wydostać się z niekorzystnych dla nas sytuacji. To tylko sugestia ode mnie i przypominajka dla osób, które myślą o podjęciu psychoterapii, że warto się nad tym zastanowić. Jeśli macie ochotę dowiedzieć się na ten temat więcej, to odsyłam Was do odcinka mojego podcastu o psychoterapii i depresji.
2. Olejek CBD
Olejki CBD to moje najnowsze odkrycie, a jednocześnie jedno z najbardziej skutecznych. Mówiłam o nich już na moim instagramie i naprawdę widzę efekty regularnego przyjmowania CBD, szczególnie właśnie w zakresie niwelowania stresu i łatwiejszego zasypiania. Jeśli nigdy jeszcze nie spotkaliście się z olejkami CBD albo nie do końca orientujecie się w temacie, to w ramach wprowadzenia powiem, co to w ogóle takiego jest. CBD jest jednym z kannabinoidów naturalnie występujących w konopiach siewnych i znany jest ze swoich właściwości wspierających ciało i umysł. Olejek oddziałuje na układ endokannabinoidowy naszego ciała składający się z maleńkich receptorów odgrywających kluczową rolę w regulowaniu nastroju, bólu i codziennego samopoczucia. CBD pomaga tym receptorom robić to, co konieczne, aby stymulować korzystne zmiany w ciele. CBD jest oczywiście legalne i nie zawiera THC, więc nie ma się co martwić dziwnymi efektami ubocznymi czy że olejek nas odurzy. Wiadomo, jeśli się jest w ciąży, karmi się piersią, stara się o dziecko lub przyjmuje się regularnie leki, to warto skonsultować to z lekarzem albo w ogóle sobie odpuścić eksperymentowanie z takimi suplementami. Wynika to stąd, że pod tym kątem nie ma aktualnych badań i lepiej być ostrożnym, ale generalnie CBD jest produktem bezpiecznym.
Jakie są korzyści z przyjmowania olejków CBD? Uczucie spokoju i skupienia, radzenie sobie z codziennym stresem, regeneracja po wysiłku fizycznym i wspieranie zdrowych cykli snu. Ja przyjmuję olejek CBD marki Kanaste od dwóch miesięcy i rzeczywiście mogę powiedzieć, że po około 3-5 dniach od rozpoczęcia suplementowania zaczęłam zauważać, że zasypiam o wiele łatwiej i nie przewracam się z boku na bok. Jeśli chodzi o stres, to tutaj efekty są na pewno czymś bardziej subtelnym, mniej mierzalnym. Wydaje mi się, że rzeczywiście jestem spokojniejsza i mniej podatna na stresowe sytuacje. Jestem osobą łatwo się stresującą, zdarzają mi się stany lękowe i od rozpoczęcia przyjmowania olejku nie miałam takiej sytuacji, żebym straciła panowanie nad sobą. Mimo że były momenty, w których normalnie pewnie bym wpadła w lekką panikę czy była ogromnie zestresowana, to naprawdę nic takiego się nie przydarzyło. Oczywiście, tak jak mówiłam, to coś bardzo subiektywnego, dlatego nie będę mówić, że to bankowo i na 100% działanie CBD. Mogę być w lepszym stanie psychicznym, może nauczyłam się lepiej sobie radzić z tego typu sytuacjami. Nie wiem. Fakt faktem, że CBD wspiera nas w sytuacjach stresowych i jeśli czujecie, że potrzebujecie dodatkowego wsparcia, to może to być dobry pomysł.
Jeśli macie ochotę wypróbować olejek CBD od Kanaste, to mam dla Was kod rabatowy. Z hasłem „JULIA20” dostaniecie 15% zniżki na Wasze pierwsze zamówienie. Kod łączy się z subskrypcją, możecie więc zgarnąć aż 45% zniżki! Dodam, że mam wersję 550 mg, przyjmuję dawkę 0,5 mg dwa razy dziennie. Smak mojego olejku jest waniliowy, który jest naprawdę smaczny – wcześniej miałam CBD innych firm i ciężko przychodziło mi przełykanie, bo ani smak, ani oleista konsystencja nie były najprzyjemniejsze. Tutaj ten problem zniknął.
3. Rozmowa z samą sobą
Drugą rzeczą, która mi osobiście bardzo pomaga, jest rozmowa z samą sobą. Często gdy odczuwam stres, sama nie do końca wiem, co mnie zestresowało lub stresuję się głupotami. Lubię wtedy wziąć głęboki wdech, cofnąć się myślami o kilka kroków i zastanowić się, co tak w zasadzie mnie zestresowało. Czy to była myśl związana z obecną sytuacją, z moją pracą, z jakimiś planami na najbliższe dni? A może stres wziął się stąd, że zaczęłam się z kimś porównywać? Gdy już znajdę przyczynę, staram się zastanowić, czy rzeczywiście jest się tak czym przejmować. Rozmowa sama ze sobą pozwala mi znaleźć przyczynę stresu, rzucić na nią trochę światła, przyjrzeć się pod lupą i zracjonalizować ją sobie. Zamiast wplątywać się w błędne koło stresu i napięcia, staram się szybko znaleźć przyczynę i przez czułą, ale konkretną rozmowę z samą sobą zatrzymać tę spiralę i wrócić do równowagi. Oczywiście zdarza się czasem, że stresuję się zasadnie albo że stres jest pozytywny, na przykład przed jakimś wydarzeniem – w takich sytuacjach również staram się uspokoić, ale daję sobie również więcej przestrzeni na przeżywanie takich emocji.
Jeśli komuś wpadł w oko szlafrok z tytułowego zdjęcia, to pochodzi z młodej polskiej marki Sennie Sleepwear, która ma najpiękniejsze piżamy na rynku. Dostałam go w prezencie od marki i na żywo jest jeszcze piękniejszy niż na zdjęciach!
4. Breathwork, czyli praca z oddechem
Bardzo chciałam wspomnieć tutaj o breathwork, które stało się ważnym elementem mojego życia. Wiem, że to może po angielsku brzmieć enigmatycznie, ale jest to po prostu praca z oddechem. Są różne techniki oddychania – można wdychać powietrze przez jedną dziurkę od nosa, a wydychać przez drugą. Można też odliczać odpowiednią ilość sekund na wdech, wydech i wstrzymanie oddechu. Ja jednak nie bawię się za często w bardziej skomplikowane techniki, może okazjonalnie podczas praktyki jogi. To, co towarzyszy mi każdego dnia, to oddech świadomy, brany aż do przepony, do brzucha. Staram się oddychać świadomie, tak, by po kolei powietrze trafiało do nosa, potem unosiło klatkę piersiową, a na końcu brzuch. Wydech również ma być świadomy – najpierw powietrze uchodzi z brzucha, potem z klatki piersiowej, a na końcu z nosa. To bardzo proste i nie wymaga żadnej techniki czy umiejętności, a jedynie skupienia się na naprawdę świadomym, powolnym oddychaniu. Ważne, żeby nie oddychać przesadnie głęboko, szczególnie w chwilach stresu czy paniki, bo może to doprowadzić do hiperwentylacji i efektu odwrotnego od zamierzonego. Terapeutka ostatnio jeszcze mi podpowiedziała, że warto skupiać się na dłuższym wydechu niż wdechu, wtedy efekty są jeszcze lepsze.
Taki powolny, świadomy oddech bardzo pomaga mi wrócić do tu i teraz. Dzięki niemu na chwilę odrywam się od gonitwy myśli, a skupiam na moim ciele, na napięciach w nim i staram się je rozluźnić za pomocą oddechu, oczywiście na tyle, na ile mogę. To bardzo prosty sposób na to, żeby chociaż trochę napięcia opadło i praktycznie zawsze pomaga, gdy zaczynam tracić kontrolę nad swoimi emocjami czy stresem.
5. Yin yoga
Następny punkt raczej nie zaskoczy osób, które są na moim instagramie regularnie, bo chciałabym powiedzieć o jodze. Szczególnie yin yodze, którą absolutnie uwielbiam, a która jest idealnym sposobem na stres. Powstała właśnie między innymi po to, żeby go niwelować, bo podczas praktyki skupiamy się na bardzo głębokich mięśniach trzymających napięcia, których nie jesteśmy nawet świadomi. Podczas takiej praktyki bardzo często pracuje się też właśnie na obszarach, które trzymają stres – biodra, plecy, szczególnie na wysokości krzyża i barki. Pewnie sami kojarzycie, że gdy się stresujecie, to te miejsca w ciele często bolą i są napięte. Taka joga bardzo pomaga, nie tylko fizycznie, ale również emocjonalnie. Ja lubię szczególnie otwieranie bioder, bo to właśnie w nich kumuluje się ogrom emocji. W czasie takiej praktyki potrafię się nawet popłakać, gdy w jakiejś asanie wchodzę tak głęboko, że te emocje puszczają. Polecam ten typ jogi wszystkim, których w jakikolwiek sposób kręci joga. Trzeba uzbroić się w nieco cierpliwości, bo w czasie yin yogi trwa się w jednej pozycji około trzech minut, ale gdy już człowiek pokona swoje zniecierpliwienie, to jest naprawdę cudownie. Można wtedy naprawdę zanurzyć się w siebie i zniwelować napięcia, które towarzyszą nam na co dzień.
6. Przebywanie w naturze
Jeśli ktoś zna mnie chociaż odrobinę, to następny punkt ani trochę go nie zaskoczy, bo to, oczywiście, przebywanie w naturze. Moim zdaniem miasta są niesamowicie stresogenne. Nie chodzi mi nawet o stresujące sytuacje, a raczej o wszystko, co z miastem się wiąże i wpływa bezpośrednio na nasz organizm i psychikę: wieczny hałas, znikoma ilość zieleni, zanieczyszczenie powietrza, ruch uliczny. To czynniki stresujące dla organizmu i wycieńczające nas na dłuższą metę. Ja sama czuję, że co jakiś czas muszę zrobić sobie reset i wyjechać za miasto, żeby pobyć wśród zieleni, posłuchać ciszy, nigdzie się nie spieszyć i po prostu być. Cudowne są też tak zwane kąpiele leśne. Brzmi to bardzo fancy, a chodzi o zwykłe spacery i przebywanie w lesie i chłonięcie go wszystkimi zmysłami. Oczywiście nada się każde łono natury, jeśli akurat w naszej okolicy nie ma lasu. Patrzenie na zieleń i rośliny naturalnie nas wycisza, a panująca dookoła cisza i spokój tylko to wspomagają.
Tak sobie jeszcze myślę, że przebywanie na łonie natury warto traktować również profilaktycznie, nie tylko doraźnie, gdy już zjada nas stres. Im częściej wybierzemy się na spacer na łonie natury, tym większa szansa na nasz spokój ducha.
7. Zioła
Wiadomo, że zioła mają w sobie ogromną moc i warto z niej korzystać w życiu codziennym. Ja osobiście czasem sięgam po rumianek czy melisę, a bardziej hardcorowych sytuacjach zdarzało mi się brać uspokajające tabletki na bazie ziół. Na szczęście nie miałam potrzeby sięgać po tabletki odkąd skończyłam studia, ale rumianek przewijał się dość regularnie jako wieczorny wyciszający napój. To nie jest jednak smak, za którym jakoś bardzo szaleję, tym bardziej więc ucieszyło mnie moje najnowsze herbaciano-naparowe odkrycie. Kocham mieszanki ziół, ale jeszcze nigdy nie trafiłam na coś idealnego dla mnie – często te mieszanki były albo za mdłe, albo kompletnie nie w moim smaku. Znalazłam jednak ideał, moi drodzy, i spieszę, by się nim z Wami podzielić.
Jest to mieszanka ziołowa Relaks ze sklepu o jakże wdzięcznej nazwie „Napary od Sary”. Sara jest dyplomowaną zielarką, mieszka w Poznaniu, prowadzi bloga „Dobre Ziele” i, no właśnie, tworzy swoje własne mieszanki ziołowe. Ja absolutnie zakochałam się w Relaksie, bo nie dość, że pięknie pachnie i wygląda, to jeszcze wybitnie smakuje. Mamy w niej między innymi rumianek, lawendę i głóg. Nie smakuje więc jak typowa ziołowa herbata, która jest lekko słodka i mdła, tylko ma w sobie intensywność, lekką gorycz i ostrość. Jest to naprawdę świetne połączenie, które działa wyciszająco i rozluźniająco naszą psychikę oraz ciało. Pomaga zasypiać i rozluźnić układ trawienny, więc jest idealna na popołudnie i wieczór. I słuchajcie, nie dość, że jest przepyszna i genialnie działa, to ta mieszanka jest również absolutną estetyczną ucztą. Ja kupiłam swoją wersję w szklanym brązowym słoju aptecznym, który potem mam zamiar wykorzystać jako wazon. Do tego mieszanki mają przepiękne etykiety, które spokojnie mogłyby zawisnąć w formie plakatu w jakimś wnętrzu. Na razie nie wypróbowałam innych mieszanek niż Relaks, ale na milion procent kupię jeszcze inne opakowania, co Wam również polecam, jeśli lubicie takie klimaty. W ogóle wypicie takiego naparu o poranku czy wieczorem bardzo kojarzy mi się z takim wyciszającym rytuałem mindfulness i samo w sobie jest odstresowujące, niezależnie od tego, czy pijemy mieszankę na relaks, czy jakąkolwiek inną.
Herbatę Relaks znajdziecie tutaj.
8. Medytacja
O medytacji mówię również z uporem i do znudzenia na Instagramie czy w podcaście, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. Dlaczego medytacja? Badania nad medytacją pokazują, że już 10 minut dziennie wzmacnia system odpornościowy, poprawia jakość snu, obniża ciśnienie krwi, pomaga w zapobieganiu nieregularnemu biciu serca, zmniejsza niepokój, a za to zwiększa radość i wewnętrzny spokój. Czyli krótko mówiąc, regularna medytacja powinna nam zapewnić narzędzia do radzenia sobie ze stresem, a nawet zapobiegać temu, że w ogóle będziemy mocno zestresowani.
Wszystko brzmi cudnie, prawda? Jeśli jednak jesteście tacy jak ja, to wiecie, że medytacja szczególnie łatwa nie jest. Może być nawet cholernie trudna i niekomfortowa, szczególnie na początku naszej drogi. Nie jest łatwo wyłączyć myśli na 10 minut i po prostu być. Z drugiej strony przecież nie musimy być równi buddyjskim mnichom, a od czegoś trzeba zacząć. Można więc spróbować spróbować metody małych kroków i włączyć sobie króciutkie medytacje prowadzone na YT, starać się skupiać na własnym oddechu podczas prostych czynności jak zmywanie naczyń czy spacer czy spróbować przez 3 minuty skupić się na płomieniu świecy. Tu nie ma dobrych i złych rozwiązań, jesteś Ty i to, na co pozwala Ci Twój umysł. Medytacja łatwa nie jest, ale oferuje bardzo dużo: spokojną głowę i klarowne myśli, co jest nie do przecenienia w czasach, gdy jesteśmy skrajnie przebodźcowani i w ciągu jednego dnia otrzymujemy więcej bodźców niż nasi pradziadkowie w czasie całego swojego życia.
Ja ideałem nie jestem i medytuję rzadziej niż częściej, ale wiem, że warto. Najbardziej lubię połączyć krótką relaksującą praktykę jogi z prowadzoną medytacją na stres i niepokój, gdy czuję, że potrzebne mi wyciszenie. Działa bez pudła za każdym razem.
A w jakie są Wasze sposoby, by radzić sobie ze stresem? Czy któryś punkt szczególnie Was zainteresował lub dał do myślenia?
*Wpis powstał we współpracy z marką Kanaste.